Zespół Pinn Dropp po raz pierwszy widziałem w tym roku, dokładnie w Warszawie, podczas piorunującego występu w Terminalu Kultury. Od tego czasu wypatrywałem możliwości kolejnego spotkania z zespołem na żywo. I nadarzyła się okazja podczas Baszta ProgFest w ostatnią sobotę. Koncert ten był o tyle wyjątkowy ponieważ formacja wystąpiła bez swojego perkusisty – Kuby Mikulskiego. Tzn. był on ale w wersji bardzo statycznej (co możecie zobaczyć na zdjęciu). Zresztą pomysł z wydrukowaniem zdjęcia i postawieniem za zestawem perkusyjnym był naprawdę zabawny. To czym jeszcze różnił się ten występ od tego z Warszawy to gość w postaci utalentowanej i pięknej Natalii Żebrowskiej, która w kilku fragmentach wspomogła Pinn Dropp grając na swoich skrzypcach elektrycznych. A co usłyszeliśmy: dokładnie ten sam zestaw utworów, który wybrzmiał podczas Marillion Weekend w zeszłym roku (cała EP-ka “…Calling from Some Far Forgotten Land” oraz “Kingdom of Silence”, “Cyclothymia” i dwa fragmenty suity “Fluorescent Dreamscape” z debiutanckiego albumu “Perfectly Flawed”). Materiał ten zresztą w ostatni piątek ukazał się w wersji cyfrowej a mam nadzieję, że niedługo pojawi również fizycznie (Prog Metal Rock Promotion liczę na Was). Mateusz Jagiełło jak zwykle sypał żartami ze sceny, Paweł Woliński w ekspresyjny sposób grał na swojej gitarze basowej, w tle spokojniejsi Piotr Sym i Mirek Skorupski, a na dodatek te rewelacyjne partie skrzypcowe Natalii, które dopełniały cały występ. I mimo, że nie był to tak rewelacyjny występ jak w Warszawie (trochę problemów było z gitarą i jeszcze basem na początku) to mnie bardzo się podobało i z niecierpliwością wyczekuję nowych dźwięków od zespołu, który myślę, że powoli wydeptuje swoją ścieżkę na polskiej scenie rocka progresywnego. Na obszerną fotorelację zapraszam poniżej.

Views: 116