To była rock’and’rollowa petarda! We czwartek w Katowicach odbył się koncert wracającego do czynnego grania po kilku latach zespołu Osada Vida pochodzącego z Piekar Śląskich. Kilka tygodni temu gdy dowiedziałem się o tym występie to napisałem żartobliwie, że “trup wyszedł z szafy”. Wynikało to tylko z obaw o kondycję zespołu lecz jak się okazało były one trochę na wyrost. Wszyscy w zespole są głodni grania na żywo i było to widać. Marcel Lisiak, który podobno dzień wcześniej był chory, w dniu koncertu po dwóch utworach jak już rozgrzało się jego gardło brzmiał fantastycznie. Janek Mitoraj szalał z solówkami gitarowymi, klawisze Rafała Paluszka były rozpalone do czerwoności. Do tego solówka perkusyjna Marka Romanowskiego i tradycyjne żarty Łukasza Lisiaka (szczególnie podczas gdy wysiadły baterie i była krótka przerwa). Wszystko to powodowało, że czuło się tą energię ze sceny. A usłyszeliśmy największe przeboje zespołu z trzech ostatnich płyt. Mnie szczególnie uradowały takie kompozycje jak: “Those Days” z albumu “Particles”, “Haters” czy “No One Left to Blame” z mojego ulubionego “The After Effect” no i oczywiście jak zawsze niesamowita wersja “Master of Puppets” z repertuaru Metalliki. Te niespełna dwie godziny minęły bardzo szybko a chciałoby się więcej. Dlatego też cieszy mnie fakt, że z zespołem zobaczymy się raz jeszcze w tym roku podczas Ostrów Rock Festival. Tymczasem zapraszam na galerię z tego rewelacyjnego wieczoru.
Views: 95