Dziś, jeszcze na chwil kilka wracam do warszawskiej Progresji, gdzie przed gwiazdą główną wystąpił szwedzki kwartet Black River Delta. Ich blues-rock brzmi tak wiarygodnie, że myśleliśmy, iż Panowie pochodzą ze Stanów Zjednoczonych. Mnie ujęli swoim graniem a przesłuchana ich ostatnia płyta „Shakin'” wpada w ucho. Podobno na tej trasie występują w wersji akustycznej czego nie było za bardzo widać na scenie bo też wystąpili na dwie gitary, bas i perkusję. Ale nie kłócę się bo 40 minut brzmiało idealnie. Więcej takich supportów bym sobie życzył na koncertach. Szkoda tylko, że światło było statyczne i… zmieniło się na białe jak wyszliśmy z fosy. Cóż i tak się czasami zdarza. A teraz już zapraszam na małą galerię z tego koncertu.
Views: 16