Muszę się przyznać, że do Częstochowy jechałem z ogromną radością ale i z obawami. Na koncercie Ani Rusowicz jak już wspominałem na łamach Maj Music byłem ostatni raz sześć lat temu i stąd wynikała moja ogromna radość. Obawy były dwie: w jakiej dyspozycji jest Ania, która borykała się ostatnio z chorobą i musiała odwołać kilka koncertów na trasie promującej album „Przebudzenie” oraz czy taki koncert powinien się odbywać w teatrze na siedząco. I jak pierwsza z nich została rozwiana od razu na początku występu tak co do drugiej niestety miałem rację. Muzyka wykonywana przez Anię jest raczej dynamiczna i żywiołowa, i nie ma się co oszukiwać, że nóżka chodzi i chciałoby się czasami poruszać lub poskakać (tutaj przypomina mi się ponownie rok 2014). Tak więc niestety wśród publiczności było drętwo bo jedynie staliśmy na bisach i to też nie na całości.
Ale jak wiadomo na koncercie najważniejsza powinna być muzyka i artyści ją wykonujący. I tutaj było świetnie. Wszystko się zgadzało a sama Ania była w formie wokalnej jakby żadnych problemów jeszcze kilka dni temu nie było. Koncert trwający dokładnie 90 minut wypełniły kompozycje z najnowszego albumu (nie było jedynie „Małżeństwa”) i na bis „Przyjdź” oraz „Ślepa Miłość” z debiutu a na zamknięcie „W co mam wierzyć” pochodzące ze ścieżki dźwiękowej do filmu „Sztuka Kochania”. Akustyka teatru sprawdziła się w 100% bo można było z detalami wyłuskiwać sobie poszczególne instrumenty a wokal był ponad nimi co osobiście bardzo lubię. Wychodząc z sali byłem pod takim wrażeniem i ogarnęła mnie tak wielka nieśmiałość, że podczas podpisywania płyt podszedłem tylko zebrać autograf bo nawet nie wiedziałem co powiedzieć. Jednkaże myślę, że wyrażę sie chociaż przez poniższą galerię, na którą serdecznie zapraszam.
Podziękowania kieruję do Biura Obsługi Widza Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie za możliwość robienia zdjęć na tym fantastycznym wieczorze.
Views: 376